sobota, 16 maja 2009

Litwa: Codzienne realia dyktują wybór

Pierwszy raz w historii przywódcą Litwy może zostać kobieta. Pierwszy raz o fotel prezydenta ubiega się też Polak – Waldemar Tomaszewski. Wybory prezydenckie na Litwie odbędą się w najbliższą niedzielę, a ich druga tura, wspólnie z wyborami do Parlamentu Europejskiego - 7 czerwca br.

darmowy hosting obrazków
Wyborczą stawkę wśród 7 kandydatów ubiegających się o najwyższy urząd w państwie otwiera preferowana w litewskich sondażach Dalia Grybauskaitė – unijna komisarz ds. budżetu i programowania finansowego. I choć w ciągu ostatniego miesiąca Grybauskaite straciła 8 procent poparcia. Wpływ na to mogły mieć informacje dotyczące szczegółów z jej życiorysu – m.in. informacja, że należała do Partii Komunistycznej i wykładała ekonomię polityczną w Wyższej Szkole Partyjnej. To według oficjalnych sondaży jedynie ona ma szansę wygrać wybory już w pierwszej turze.
Ostatnie litewskie sondaże Waldemarowi Tomaszewskiemu, kandydatowi Akcji Wyborczej na Litwie dają od 1,5 do 6 procent poparcia. Ale jeszcze niedawno te same pracownie wyceniały go od 0 – 2 proc. poparcia. I jak donosi „Rzeczpospolita”:
- To właśnie Polak może się stać największą niespodzianką wyborów i zająć drugie miejsce. Ma zagwarantowane około 40 tysięcy polskich głosów na Wileńszczyźnie. Może też na niego głosować wielu Litwinów, którzy rozczarowali się litewskimi politykami – prognozuje Audrius Bačiulis, litewski komentator opiniotwórczego tygodnika „Veidas”.

darmowy hosting obrazków

Bardzo wymownym, oddającym klimat ostatnich dni kampanii prezydenckiej na Litwie, jest również komentarz Czesławy Paczkowskiej pt. „Codzienne realia dyktują wybór” zamieszczony na łamach wychodzącego w Wilnie „Tygodnika Wileńszczyzny”, w którym czytamy:
„Kampania wyborcza na tle przybierającego na sile kryzysu w państwie nie wygląda zbyt imponująco. Już same badania nastrojów w społeczeństwie wskazują na to, że elektorat coraz bardziej traci zaufanie do wytypowanych kandydatów do fotelu prezydenckiego. Ani politycy z pokaźnym stażem rządzenia, ani podbudowani unijnym doświadczeniem, nie napawają szeregowego wyborcy nadzieją, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki sytuacja zmieni się na lepsze. Cudu raczej nie spodziewa się nikt. Lata minionego dwudziestolecia nie poszły na marne, a posunięcia dzisiejszej władzy ostatecznie przekreślają i tak już nikły kredyt zaufania do niej.
Jak opowiada jedna z naszych czytelniczek, rozczarowanie wśród jej znajomych (a mieszka ona w środowisku litewskim) staje się wręcz powszechnym. „Nie widzimy wśród sześciu naszych kandydatów żadnego, na którego warto byłoby oddać głos” – zaznaczają z goryczą. Może dlatego wielu z nich zaczęło zwracać uwagę na kandydaturę jedynego w tej siódemce Polaka. Przemilczanie bądź celowe zaniżanie wyników sondaży i nieżyczliwe komentarze pod adresem Waldemara Tomaszewskiego niewiele, jak widać, przysłużyły się jego adwersarzom. Natomiast w telewizyjnych debatach – jak się okazało – lider AWPL wypada nie gorzej, a w wielu przypadkach - korzystniej od innych kandydatów. Świadczy o tym fakt, że już kilkakrotnie po takich debatach w opinii widzów znalazł się w czołówce.
Wyborcy zwracają również uwagę na konkretny i pozbawiony demagogicznej retoryki program wyborczy (polskiego - przyp. autora) kandydata, podkreślając przemyślane propozycje, dotyczące rozwiązywania nabrzmiałych problemów socjalnych, systemu podatkowego, praworządności i kilku innych życiowo ważnych kwestii. Bowiem dziś, w obliczu pogłębiającej się z dnia na dzień zapaści ekonomicznej państwa, program, skierowany na rozstrzyganie spraw, dotyczących zwykłego obywatela, znajduje zrozumienie i poparcie u ludzi. Program, który nie pociesza, ani nie zwodzi natychmiastową poprawą stopy życiowej, lecz przekonuje, że uczciwa praca znów będzie się cieszyła zasłużonym uznaniem, a nieco zapomnianym wartościom – pracowitości, uczciwości, sumienności – zostanie przywrócone w życiu codziennym należne miejsce.
W najbliższą niedzielę wyborcy pójdą do urn, by opowiedzieć się za konkretnym kandydatem. Z pewnością wśród tych, kto odda głos na przedstawiciela Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, znajdą się nie tylko Polacy, Rosjanie, Białorusini, ale także Litwini, podzielający pogląd, że dziś Litwie potrzebny jest powrót na drogę odwiecznych ogólnoludzkich wartości. Tak więc na nic zdadzą się kłamliwie spreparowane sondaże, których jedynym celem było zniechęcenie ludzi do udziału w głosowaniu i oddania swego głosu na kandydata-Polaka”.
Mariusz A. Roman
Na załączonych zdjęciach: Godło prezydenckie na Litwie; Autor wspólnie z Waldemarem Tomaszewskim oraz Grzegorzem Bonkiem, podczas przemarszu w Wilnie – 2 maja br.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz