środa, 29 grudnia 2010

Pamięci inż. Eugeniusza Kwiatkowskiego

30 grudnia przypada 122. rocznica urodzin inż. Eugeniusza Kwiatkowskiego - ekonomisty, polityka, wielkiego Polaka, ojca portu i miasta Gdyni. Wzorem lat ubiegłych uroczyście ten dzień obchodzony jest w Gdyni.
Towarzystwo Miłośników Gdyni oraz Wyższa Szkoła Administracji i Biznesu zapraszają mieszkańców Pomorza, młodzież szkolną oraz firmy do wzięcia udziału w uroczystości składania kwiatów pod pomnikiem inż. Eugeniusza Kwiatkowskiego (przy ul. 10 Lutego 16 ) - 30 grudnia br. o godz.12.00.
Po tej uroczystości, w sali przy parafii NSPJ przy ul. Armii Krajowej 26 odbędzie się wykład poświęcony Eugeniuszowi Kwiatkowskiemu. Zaprezentowane zostaną także wydawnictwa: najnowszy "Rocznik Gdyński" oraz "Archiwum Morskie Eugeniusza Kwiatkowskiego".

darmowy hosting obrazków
Eugeniusz Kwiatkowski w Gdyni jest traktowany jako jedna z bardziej zasłużonych postaci dla rozwoju miasta. Dzięki niemu w błyskawicznym tempie rozpoczęła się budowa gdyńskiego portu, który stał się dla międzywojennej Polski oknem na świat. Poza budową portu przyczynił się do powstania polskiej floty handlowej, uwalniając Polskę od opłacania obcych armatorów. Jednocześnie z jego inicjatywy powstała Dalekomorska Flota Rybacka.
Dziś jest w Gdyni patronem:
- Trasy Eugeniusza Kwiatkowskiego - łączącej port i północne dzielnice miasta z obwodnicą Trójmiasta;
- Medalu przyznawanego przez Radę Miasta za wybitne zasługi dla Gdyni;
- Dwóch placówek oświatowych: Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu oraz Szkoły Podstawowej nr 10;
- Centrum Handlu i Biznesu przy ul. 10 Lutego, wybudowane obok jego pomnika.
MAR/UM Gdynia
[Fot. Wikipedia.pl]

piątek, 24 grudnia 2010

Życzenia Bożonarodzeniowe - A.D. 2010

Bożego Narodzenia ta noc jest dla nas święta. Niech idą w zapomnienie niewoli gnuśne pęta. Daj nam poczucie siły i Polskę daj nam żywą, by słowa się spełniły nad ziemią tą szczęśliwą. Jest tyle sił w narodzie, Jest tyle mnogo ludzi, niechże w nie duch twój wstąpi i śpiące niech pobudzi. Niech się królestwo stanie, Nie krzyża lecz zbawienia.

Stanisław Wyspiański „Wyzwolenie"

darmowy hosting obrazków

Na Wigilię, na Święta, na Rok Nowy
życzenia szczęścia znów nad światem mkną.
Niech noc truchleje, a nadziei płomyk
niechaj ogrzeje ciepłem swym Wasz dom,
Jak sople lodu niech topnieją zawiści
sercom zmęczonym słów tak mało trzeba...
Tak wiele życzeń noc ta może ziścić
ta noc, w której księżyc świeci bochnem chleba...


darmowy hosting obrazków

Zdrowych, Radosnych i Pogodnych Świąt Bożego Narodzenia oraz Wszelkiego Błogosławieństwa Bożego w Nadchodzącym 2011 Roku,

życzą

Emilia i Mariusz ROMAN z dziećmi Oleńką i Karolkiem

Boże Narodzenie 2010.
Missa Solemnis-Midnight Mass 10/11

Christmas Solemn High Midnight Mass 2009 11/11

czwartek, 23 grudnia 2010

Epitafium dla Janka Wiśniewskiego

Nie ma już w Gdyni - starych, malowanych ręcznie tabliczek z nazwą ulicy J. Wiśniewskiego, zawieszanych społecznie przez młodzież z SW i FMW w 1990. Zastąpiły je zupełnie nowe tabliczki na niebieskim tle. Jednak wmurowanie przed dwoma laty nowej tablicy w ramach pomnika ofiar Grudnia ‘70 przy al. Solidarności, to swoiste epitafium dla wszystkich gdyńskich ofiar. Tablica została odsłonięta w ramach obchodów rocznicy wydarzeń grudnia 1970.

darmowy hosting obrazków
Nowopowstała Rada Miasta w Gdyni, składająca się w 49/50 z radnych Komitetu Obywatelskiego Solidarność, wahała się w 1990 roku ze zmianą nazwy ulicy Juliana Marchlewskiego (czołowego działacza komunistycznego) na ulicę Janka Wiśniewskiego. Twierdząc m.in., że Janek Wiśniewski to postać fikcyjna. I rzeczywiście, to fakt bezsporny. Jednak Janek Wiśniewski, to, co prawda postać symboliczna, ale najbardziej kojarząca się z wydarzeniami Grudnia 1970 roku na Wybrzeżu.
Akcja denazyfikacyjna
Nie mogąc się doczekać oficjalnej decyzji władz miejskich, czynnik społeczny postanowił sprawę wziąć we własne ręce. 20 rocznicę obchodów Grudnia 1970, działacze Solidarności Walczącej oraz Federacji Młodzieży Walczącej uczcili w ten sposób, że samodzielnie, bez uchwały Rady Miasta, przeprowadzili akcję denazyfikacyjną polegającą na zmianie wszystkich tabliczek z nazwą ul. Marchlewskiego na ul. Wiśniewskiego.
Akcja została przeprowadzona w nocy z 16/17 grudnia 1990 roku, brałem w niej także, osobiście udział. Ulica Wiśniewskiego jest jedną z dłuższych w Gdyni – liczy dobrych parę kilometrów. Całość prac, trwała zatem, kilka nocnych godzin, ale zakończyła się pełnym sukcesem. Zamalowano wszystkie tabliczki z Marchlewskim, w to same miejsce przymocowując przygotowane wcześniej (w stoczniowym warsztacie) tabliczki z napisem: ul. J. Wiśniewskiego. Jedną z tych tabliczek przymocowano do siatki na ogrodzeniu przy torach, zarówno w stronę peronu kolejki SKM Gdynia Stocznia, jak i do ulicy. I właśnie ta tabliczka przetrwała najdłużej, jeszcze kilka lat temu była na swoim miejscu...

darmowy hosting obrazków
Podczas uroczystości grudniowych w 1990, przy pomniku poległych stoczniowców u zbiegu wcześniej: ulic Marchlewskiego i Czechosłowackiej, zebrani (w tym radni RM w Gdyni) zauważyli, że nie ma już tabliczek z ulicą Marchlewskiego. Z racji tego, że były o wiele szersze od „naszych”, zostały wcześniej zamalowane, a do nich przymocowane zostały tabliczki z napisem: ul. J. Wiśniewskiego. Władzom miasta nie zostawiono zatem wyboru, pozostało im jedynie usankcjonować uchwałą – to, co zostało już faktycznie i tak, społecznie wykonane.
Na miejsce tabliczek wykonanych społecznie (napis malowany ręcznie czerwoną farbą), pojawiły się wkrótce nowe, oryginalne miejskie tabliczki. Z racji tego, że „naszych” było dość sporo i mocowaliśmy je także do płotów i siatek ogrodzeń, przez jakiś czas funkcjonowały one, obok tych oficjalnych i była to, przez długie lata, bodajże najlepiej oznakowana ulica w Gdyni. Do niedawna przetrwała jedna z tych tabliczek przy kolejce SKM. Tabliczka wykonana w stoczniowym warsztacie różniła się od oficjalnej tym, że napis z nazwą był namalowany ręcznie i oficjalne tabliczki podają całe imię: Janka Wiśniewskiego, a „nasze” były o treści: ul. J. Wiśniewskiego.
Po 20 latach...
Sprawdziłem dokładnie, nie przetrwała żadna z malowanych ręcznie i przywieszanych bez zgody władz miejskich przez SW i FMW, tabliczek z nazwą: ul. J. Wiśniewskiego. Nie ma nawet, tych miejskich tabliczek z czerwona obwolutą - zastąpiły je zupełnie nowe, na niebieskim tle, które pojawiły się przy okazji przeprowadzanego remontu historycznego wiaduktu i ronda pod stocznią w Gdyni. To znak czasu, ale za to wiecznie zakorkowana ulica Wiśniewskiego została poszerzona o dodatkowe pasy w każdą ze stron.
Tradycyjnie, rozpoczynające się każdego 17 grudnia o godz. 6 rano, przy pomniku - obok przystanku SKM Gdynia Stocznia, gdyńskie obchody rocznicy tragedii z 1970, przed dwoma laty miały szczególnie uroczystą oprawę. Połączono je bowiem z odsłonięciem tablicy, upamiętniającej pomordowanych stoczniowców w 1970. Tablicę, w towarzystwie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, odsłoniły Izabela Godlewska - matka i Stefania Drywa – wdowa, po zabitych w Gdyni.

darmowy hosting obrazków
Tablica została ufundowana przez społeczny komitet i została zamontowana na Pomniku Ofiar Grudnia. Zaprojektował ją rzeźbiarz Stanisław Gierada, który jest także autorem samego pomnika. Tablica jest dwustronna. Po jednej ze stron znajduje się lista znanych nam nazwisk 18 osób poległych na ulicach Gdyni w grudniu 1970, a po drugiej swoiste epitafium o treści:
„Ulica, po której codziennie zmierzają do pracy gdyńscy portowcy i stoczniowcy nosi imię Janka Wiśniewskiego – bohatera ballady opiewającej młodego portowca Zbyszka Godlewskiego, którego ciało niesiono na drzwiach przez miasto”.
I choć najprawdopodobniej na drzwiach niesiono wtedy, co najmniej dwie ofiary, to z całą pewnością, jedną z nich był uwieczniony na tablicy Zbyszek Godlewski.
Ballada o Janku Wiśniewskim, patrz poniżej:
Mariusz A. Roman
[Fot. Mariusz Roman]

piątek, 17 grudnia 2010

Grudzień 1970 – masakra na Wybrzeżu

Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chyloni,
Dzisiaj milicja użyła broni,
Dzielnieśmy stali i celnie rzucali.
Janek Wiśniewski padł. (...)


Jeden zraniony, drugi zabity,
Krwi się zachciało słupskim bandytom,
To partia strzela do robotników,
Janek Wiśniewski padł.


Autor ballady o Janku Wiśniewskim – Krzysztof Dowgiałło, nadał to symboliczne imię - temu, co: „Na drzwiach ponieśli go Świętojańską”. Masakra gdyńska była najbardziej krwawa, przeprowadzona na zamówienie władz, by pokazać, że „kto podnosi rękę na władzę ludową, temu władza tę rękę utnie” – jak to w 1956 sformułował Cyrankiewicz. Zenon Kliszko bez ogródek dodawał do tego w 1970 roku – „zginie trzystu robotników, ale bunt zdławimy”. Zastawili więc pułapkę pod gdyńską stocznią, bo nie było stamtąd jak uciekać, aby wziąć krwawy odwet na znienawidzonym sanacyjnym mieście.
W grudniu 1970 roku robotnicy zbuntowali się przeciwko komunistycznej władzy. Doszło do spontanicznych protestów w wielu miastach Wybrzeża, m.in. w Gdańsku, Gdyni, Szczecinie, Elblągu i Słupsku. Wszystko zaczęło się od strajku zorganizowanego 14 grudnia w stoczni gdańskiej. Od 15 grudnia trwały strajki i demonstracje w Gdyni i Szczecinie, od 16 grudnia demonstrowano też w Słupsku i Elblągu. Doszło do gwałtownych wystąpień ulicznych w Gdańsku, o których po latach wspomina Joanna Wojciechowicz (w latach 80. kierowała Agencja Informacyjną Solidarności):

darmowy hosting obrazków
- Pracowałam wtedy w Miejskiej Pracowni Urbanistycznej w Gdańsku, która mieściła się w budynku Miejskiej Rady Narodowej, obecnie budynek Urzędu Miasta. Następnego dnia, tj. we wtorek, 15-go grudnia, niewielu z nas przyszło do pracy. (...) Około 7:30 na ul. 3-go maja, na wysokości "Żaka" pojawił się ogromny, szary pochód. (...) W każdym razie, około 8-ej rano, pochód stoczniowców zaczął szturmować budynek Milicji, dokładnie naprzeciwko nas. Leciały kamienie w szyby i pojawiały się raz po raz jakieś ognie. Trzeba było kilku lat, żeby się dowiedzieć, ze stoczniowy pochód przyszedł odbić swoich, strajkowych przywódców. (...) Około 8:05 ze zdumieniem zobaczyłam, ze ktoś spośród stoczniowców, uderzony czymś w ramię, nagle pada. Potem drugi, trzeci... Nie mogłam pojąć, dlaczego? Dlaczego, ten uroczy chłopak z flagą, zakręcił się nagle dookoła siebie samego i upadł na bruk ulicy? Potrzeba było dobrych kilku minut, żebym uwierzyła w to, co się dzieje. To były prawdziwe strzały, z ostrej amunicji, oddawane z naszego budynku, z piwnicy, dokładnie 5 pięter pod nami. (...).
To partia strzela do robotników
Władysław Gomułka zdecydował o użyciu wobec demonstrantów broni palnej i wprowadzeniu do Gdańska wojska. Żadna z osób obecnych na posiedzeniu ścisłych władz PZPR nie zgłosiła sprzeciwu wobec tej decyzji, także ówczesny szef MON gen. Wojciech Jaruzelski. Gomułka podjął decyzję po przedstawieniu mu nieprawdziwej - jak już dziś wiadomo - informacji o zabiciu przez demonstrujących dwóch milicjantów.
- Przede wszystkim, to był szok. Nikt jeszcze na dobre nie uwierzył, co się naprawdę stało. "To partia strzela do robotników" - śpiewano potem. Wtedy, choć wiedzieliśmy już, że ci wszyscy strzelcy byli gotowi i ukryci w piwnicy naszego budynku, to jednak ciągle w to nie mogliśmy uwierzyć, widząc dosłownie 10-tki ciał. Pewnie większość z tych osób była ranna, a nie nieżywa, ale potworne zdziwienie, z powodu ich liczby było takie, ze wszyscyśmy jakby zamarli. Nikt, już nie mówił o niczym. Skończyła się euforia, zaczęła się zgroza – wspomina Joanna Wojciechowicz.

darmowy hosting obrazków
Następnego dnia, zgromadzone przed bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej wojsko, otworzyło ogień do opuszczającej teren stoczni grupy robotników, na cześć poległych wówczas osób w 1980. postawiono w tym miejscu pomnik Poległych Stoczniowców. Strzelano do „chuliganów, bandytów i kontrrewolucyjnych wichrzycieli”, do „rozjuszonego tłumu”, twierdziła wtedy oficjalna propaganda.
Krwawy Kociołek to kat Trójmiasta
Tego samego dnia wieczorem w gdańskiej telewizji wystąpił wicepremier i były I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku, Stanisław Kociołek. Wezwał wszystkich do powrotu do pracy. Gdy jednak następnego dnia o świcie na stacji kolejki SKM w Gdyni Stoczni, wysiadały grupy robotników spieszące do pracy, wojsko blokujące na polecenie Zenona Kliszki Stocznię im. Komuny Paryskiej otworzyło ogień - padły kolejne ofiary. Prawdziwej masakry dokonywali tam strzelcy pokładowi z helikopterów, którzy strzelając ostrą amunicją z powietrza, nie mogli przecież trafiać w nogi – a takie było ponoć oficjalne zalecenie władz z Warszawy. Admirał Janczyszyn, były dowódca Marynarki Wojennej stwierdził w udzielonym wywiadzie dla Sekcji Historycznej NSZZ „Solidarność”, że Kociołek o zarządzonej blokadzie SKP wiedział, jeśli nawet przesunięcie blokady od bramy stoczni do przystanku kolejki elektrycznej dokonane zostało poza jego wiedzą, to jak nazwać wysłanie ludzi do zamkniętych i obstawionych wojskiem gdyńskich zakładów pracy?

darmowy hosting obrazków
Rozgoryczony - komunistyczną krwawą zemstą, gdyński tłum formował się kilkakrotnie. I to właśnie spod stoczni niesiono na drzwiach ofiary, w kilkukilometrowym pochodzie m.in. ulicą Świętojańską pod budynek Miejskiej Rady Narodowej w Gdyni. Całodzienne zamieszki przeniosły się do Śródmieścia Gdyni, gdzie potem w dosłownych łapankach, chwytano często zupełnie przypadkowych przechodniów i poddawano strasznym torturom w komisariatach milicji i podziemiach budynku MRN. Grudzień 1970. na trwałe i bardzo krwawo zapisał się w powojennej historii Gdyni.
17 grudnia strajki i zamieszki rozpoczęły się także w Szczecinie, gdzie także były ofiary. Protesty trwały również w Słupsku, Elblągu, Krakowie i Wałbrzychu oraz w innych miastach. 17 grudnia do Gomułki dzwonił zaniepokojony sytuacją w Polsce generalny sekretarz KPZR Leonid Breżniew, który miał podkreślać, że "na ulice wyszli robotnicy". Gomułka miał mu odpowiedzieć, że to nie robotnicy, lecz kontrrewolucja i że zostanie stłumiona tak jak Lenin stłumił antybolszewickie powstanie marynarzy w Kronsztadzie w 1921 r.
Padają dzieci, starcy, kobiety
Według oficjalnych danych, w grudniu 1970. na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga zginęły 44 osoby, a ponad 1160 zostało rannych. Prawdziwa liczba ofiar - chodzi tu przede wszystkim o rannych - może być większa. Lekarze bowiem - obawiając się represji wobec uczestników zamieszek - nie zarejestrowali udzielenia pomocy wielu osobom, wielu poszkodowanych nie podawało nazwisk. Wiarygodność tych danych podważają również przekonujące relacje mieszkańców Trójmiasta, opowiadający m.in. o tym, że widzieli np. postrzelone śmiertelnie kobiety, których jednak w oficjalnym spisie brak.

darmowy hosting obrazków
Osoby mieszkające wtedy, przy Cmentarzu Witomińskim w Gdyni - pamiętają, że w nocy z 19 na 20 grudnia 1970. ulica Witomińska została dla ruchu zamknięta, następnie na cmentarz wjechały samochody ciężarowe. Rano okazało się, że jedna z cmentarnych alejek została świeżo przekopana. Relacjonujący to wydarzenie dla Sekcji Historycznej NSZZ „S” są przekonani, że zakopano wtedy w alejce anonimowe zwłoki. Trudno sobie zresztą wyobrazić, po co innego miano by rozkopywać potajemnie i nocą, cmentarną ziemię? Wiele takich grobów, może się również znajdować w okolicznych trójmiejskich lasach. Poza ofiarami śmiertelnymi i rannymi, kilka tysięcy osób aresztowano i poddano różnorodnym represjom, m.in. zwolnieniom z pracy. Wiele rodzin zostało zastraszonych i zmuszonych do milczenia o ofierze swych bliskich.
Za chleb i wolność, za nową Polskę
Najczęściej, wciąż jako jedyny powód grudniowych protestów, podaje się drastyczną podwyżkę cen na podstawowe artykuły spożywcze, jaką 12 grudnia 1970. ogłosił rząd PRL. Tymczasem podwyżka była jedynie kroplą przepełniającą czarę. Oto, co na ten temat napisano m.in. w pracy zbiorowej, opracowanej przez Instytut Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego w 1988 roku:
„Postulaty z lat 1970/71 są równie polityczne i systemowe w swej krytyce systemu leninowskiego jak postulaty z 1980 roku. Jeszcze przed stworzeniem KOR-u i aktywizacją społeczną kościoła katolickiego robotnicy wyraźnie sformułowali program, który mógłby być programem „Solidarności”: wolne związki zawodowe niezależne od Partii, rządu i kierownictwa zakładu pracy. Ich zainteresowania wykraczały poza płace i warunki pracy po samo państwo leninowskie i zawierały szeroką krytykę strukturalną władzy i jej przywilejów. Jeszcze bardziej godne uwagi jest to, że nie byli po prostu antypaństwowi i nastawieni na zniszczenie, ale proponowali alternatywne rozwiązania obejmujące główne postulaty, jakie przyniosła 10 lat później „Solidarność”.
Tego rodzaju dojrzałość polityczna była dla komunizmu tak niebezpieczna, że władza postanowiła brutalnie spacyfikować zamieszki i niepokoje społeczne, nawet za cenę ofiar po swojej stronie. Wzrost napięcia politycznego spowodował bowiem przesilenie na szczytach władzy i zmianę ekipy rządzącej. Kierujący państwem od 1956 r. Gomułka został zmuszony do ustąpienia. 20 grudnia 1970 r. nowym I sekretarzem Komitetu Centralnego PZPR został Edward Gierek, dotychczas kierujący wojewódzką organizacją partyjną w Katowicach. Zmienił się też premier - Józefa Cyrankiewicza (pełniącego tę funkcję z dwuletnią przerwą od 1947 r.) zastąpił generał Piotr Jaroszewicz.
Kilka ujęć z Grudnia 1970 w Gdyni, patrz poniżej:
Kazik - Ballada o Janku Wiśniewskim (Czarny Czwartek), patrz tutaj:
Mariusz A. Roman
[Fot. Archiwum oraz www.grudzien70.ipn.gov.pl]

czwartek, 16 grudnia 2010

Gdyńskie obchody Grudnia `70

Trwają obchody 40. rocznicy tragicznych wydarzeń w grudniu 1970 r. na Wybrzeżu. Masakra Gdyńska to jedno z najważniejszych i jednocześnie najtragiczniejszych wydarzeń w powojennej historii Polski. W ramach obchodów przygotowano m.in. inscenizację historyczną pt. "Grudzień '70. Za chleb i wolność, i nową Polskę" - realistyczną rekonstrukcję zdarzeń "czarnego czwartku" w Gdyni (sobota 18 grudnia 2010).

darmowy hosting obrazków
Od 15 do 22 grudnia 2010 r. w czterech punktach miasta oglądać można wystawę poświęconą wydarzeniom z grudnia 1970 r. Wielkoformatowe plansze ustawione są: przy kładce nad torami SKM w Gdyni Stoczni, na placu przy ul. Dworcowej, przy skrzyżowaniu al. Jana Pawła II z ul. Świętojańską (przed bankiem PKO BP) i przy al. Marsz. Piłsudskiego w pobliżu Pomnika Ofiar Grudnia'70 - tworzą pełny obraz "czarnego czwartku".
Od 16 do 31 grudnia w Hali Sportowo-Widowiskowej "Gdynia" obejrzeć będzie można wystawę "Czarny Czwartek - fotoreportaż z planu filmowego" autorstwa trójmiejskich fotografików: Andrzeja J. Gojke oraz Roberta Jopa.
Tradycyjnie już, jednym z punktów programu są uroczystości przy obu gdyńskich Pomnikach Ofiar Grudnia '70 (piątek 17 grudnia 2010). W ramach obchodów przygotowano również inscenizację historyczną "Grudzień '70. Za chleb i wolność, i nową Polskę" - realistyczną rekonstrukcję zdarzeń "czarnego czwartku" (sobota 18 grudnia 2010).

darmowy hosting obrazków
Szczegółowy program:
piątek 17 grudnia
godz. 6:00 - 7:00 - Apel poległych oraz składanie kwiatów przy Pomniku Ofiar Grudnia` 70, Al. Solidarności w Gdyni Stoczni;
godz. 16:00 - 17:30 - Msza Św. w Kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa przy ul. Armii Krajowej 46;
godz. 17:30 - 18:30 - Gdyńska Droga Krzyżowa, przemarsz ul. 3 Maja, ul. 10 Lutego, Świętojańską pod Pomnik Ofiar Grudnia 70 przy Urzędzie Miasta.
godz. 18:30 - 19:30 - Uroczystości pod Pomnikiem Ofiar Grudnia 70 przy Urzędzie Miasta w Gdyni.
sobota 18 grudnia
godz. 13:30 - 14:30 - Inscenizacja historyczna "Grudzień '70. Za chleb i wolność, i nową Polskę", przystanek SKM Gdynia Stocznia, u zbiegu ulic: Polskiej, Janka Wiśniewskiego i alei Solidarności.
W bardzo realistycznej inscenizacji weźmie udział kilka grup rekonstrukcji historycznej i około 300 rekonstruktorów. Wykorzystane zostaną m.in.: 3 transportery opancerzone, czołg T 55, wyrzutnia, miotacz gazów zamontowany na samochodzie oraz środki pirotechniczne (petardy, świece dymne), broń ręczna, prawie 700 szt. amunicji i ponad 600 szt. sztucznych kamieni, przygotowanych przez uczniów "Prywatnego Zespołu Szkół Prymus" z Kościerzyny.

darmowy hosting obrazków
Dopełnieniem inscenizacji jest wystawa prezentowana od ubiegłego tygodnia na parterze Urzędu Miasta Gdyni przy al. Marsz. Piłsudskiego 52/54. Wystawa prezentuje fotografie i archiwalia związane z dramatycznymi wydarzeniami w grudniu 1970 r. Materiały ilustrują nie tylko przebieg strajku, ale również jego przyczyny i skutki. Zdjęcia przedstawiają m.in. masakrę robotników Stoczni Gdyńskiej oraz pochód z ciałem symbolicznego Janka Wiśniewskiego, który przeszedł do legendy "czarnego czwartku".
MAR/BP UMG
[Fot. Archiwum oraz BP UMG]
17 grudnia 1970 roku, Milicja Obywatelska oraz Ludowe Wojsko Polskie otworzyło w Gdyni ogień do własnego Narodu. Śmiercionośne kule trafiły w bezbronny tłum ludzi, którzy w odpowiedzi na apel ówczesnych władz zmierzali do swoich zakładów pracy. Była to zaaranżowana pułapka, w której śmierć poniosło przynajmniej 18 niewinnych osób (13 przy Gdyni Stoczni, 5 na ulicach miasta) a kilkuset odniosło rany. Najmłodszy z poległych miał 15 lat, najstarszy 34. Pogrzeby odbywały się nocą 19 grudnia, przy świetle reflektorów z wozów milicyjnych.
Ballada o Janku Wiśniewskim w wykonaniu Mieczysława Cholewy, patrz poniżej:

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Zbrodnia stanu wojennego

Do generała

Wesołych Świąt, panie generale!
U nas jak zwykle nic się nie zmieniło.
W siedemdziesiątym był taki karnawał,
W czarnych kostiumach się wtedy tańczyło!


Tańce były wcale nie taneczne,
Trupy stoczniowców trochę przeszkadzały.
Ja dzisiaj myślę, że te trupy wiecznie
Będą po ziemi się poniewierały.


Wesołych Świąt, panie generale!
Przy ruskiej wódce i ruskim kawiorze.
Ja siedząc sama przy świątecznym stole,
Wciąż nasłuchuję, bo o tej to porze


Twoi służalcy mogą drzwi wyłamać,
Mogą opłatek jak życie znieważyć.
To dzięki tobie jestem dzisiaj sama,
Ty dałeś rozkaz zabronić nam marzyć.


Wesołych Świąt, panie generale.
Krew zmyć się nie da, popatrz na swe ręce.
Już nie odejdziesz ty w glorii i chwale,
Lecz pozostaniesz w niejednej piosence.


Wszak prawda a naszym narodzie powraca,
Jak ci esbecy, co drzwi wyważają.
Po ruskiej wódce ma się w Polsce kaca,
A za krwią polską jej obrońcy stoją.


Wesołych Świąt, panie generale
Wesołej śmierci, choć nie będzie chlubna.
Dław się krwią naszą przy świątecznym stole –
Życzą ofiary następnego grudnia.


(BiS Nr 23 24 grudnia 1982 r.
NSZZ "S" Regionu Pomorza Zachodniego)


Wprowadzając przed 29 laty stan wojenny gen. Jaruzelski wydał wojnę własnemu narodowi, by zabezpieczyć wpływy, profity i władzę komunistom, wypełniając przy tym solennie zalecenia swoich mocodawców z Kremla. A wszystko po to, aby stłumić polskie dążenie do wolności. Stan wojenny spowodował – bezpośrednio lub pośrednio – około 100 ofiar śmiertelnych. Zbrodnia ta wciąż czeka na rozliczenie, chociażby w aspekcie moralnym.

darmowy hosting obrazków
Jaruzelski był faktycznym dyktatorem w PRL, pełnił jednocześnie stanowiska: I Sekretarza Komitetu Centralnego PZPR, premiera i ministra obrony narodowej, szefa Komitetu Obrony Kraju, a od 13 grudnia 1981. szefa Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, czyli junty wojskowej odpowiedzialnej za zamach stanu przeprowadzony w imię imperialnych celów Moskwy, którego celem było zniszczenie 10 milionowego ruchu „Solidarności”.
Dzisiaj, opinia publiczna dysponuje już dokumentami, świadczącymi o służalczej postawie Jaruzelskiego, obalającymi wszelkie mity o mającej ponoć nastąpić interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Polsce. To nie kto inny, tylko sam Jaruzelski, bojąc się determinacji własnego narodu, błagał marszałka Wiktora Kulikowa, cyt.: „Gdyby demonstracje miały ogarnąć cały kraj, to będziecie musieli nam pomóc. My sami nie damy sobie rady z wielomilionowym tłumem”. Słowa te padły, podczas narady przeprowadzonej w jego gabinecie w nocy z 8 na 9 grudnia 1981., na której zapadła ostateczna decyzja o ogłoszeniu stanu wojennego. Na pytanie marszałka Kulikowa: „Czy mogę złożyć meldunek Breżniewowi, że rozpoczynacie realizacje stanu wojennego w Polsce?”, Jaruzelski odpowiedział twierdząco, dodając: „Tak, ale pod warunkiem udzielenia pomocy przez wasze siły”. Prawda zatem o stanie wojennym, jest bardziej niż brutalna, Breżniew nie musiał i nie chciał interweniować w Polsce (z uwagi na ewentualność ogólnoświatowego kryzysu), posiadał wszakże do własnej dyspozycji oddane sobie i wierne „polskie” władze komunistyczne, które były wystarczająco silne i zdeterminowane, by pacyfikować i mordować własny naród.
Nieco statystyki
Przypomnijmy, wprowadzenia stanu wojennego, rozpoczęło się po północy 13 grudnia 1981 r. Jeszcze tej samej nocy internowano ponad trzy tysiące osób, w tym niemal wszystkich członków Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność". Władze PRL utworzyły 52 ośrodki internowania i wydały decyzje o internowaniu 9736 osób. W czasie stanu wojennego obowiązywała godzina milicyjna, a na ulicach miast pojawiły się wspólne patrole milicji i wojska, czołgi, transportery opancerzone i wozy bojowe. Wprowadzono też oficjalną cenzurę korespondencji i łączności telefonicznej. Władze zmilitaryzowały najważniejsze instytucje i zakłady pracy, kierując do nich komisarzy wojskowych. Ograniczono też działalność Polskiego Radia i Telewizji Polskiej. Zawieszone zostało również wydawanie prasy, z wyjątkiem dwóch gazet ogólnokrajowych ("Trybuny Ludu" i "Żołnierza Wolności") oraz 16 terenowych dzienników partyjnych.

darmowy hosting obrazków
Nie zawahano się, używając sił milicyjnych i wojska do brutalnej pacyfikacji strajkujących zakładów. Wariant siłowy zastosowano w 40 spośród 199 strajkujących w grudniu 1981 r. zakładów pracy. Największe akcje pacyfikacyjne przeprowadzono w Hucie im. Lenina, stoczniach Gdańskiej i Szczecińskiej, Hucie Warszawa, Ursusie, WSK Świdnik, kopalniach Manifest Lipcowy, Wujek, Borynia i Staszic. Najtragiczniejszy przebieg miała akcja w kopalni Wujek, gdzie interweniujący funkcjonariusze ZOMO użyli broni, w wyniku czego zginęło 9 górników, a kilkudziesięciu zostało rannych.
Opór społeczny
Całość tekstu, patrz tutaj.
Stan Wojenny 13 grudnia 1981

Pamiętajmy!

Muzyczny hołd ofiarom stanu wojennego

środa, 8 grudnia 2010

Niepokalane Poczęcie Matki Bożej

8 grudnia 1854 r. wspaniała wiadomość przepełniła radością rzesze katolików na całym świecie: wiadomość o ogłoszeniu dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Błogosławiony papież Pius IX, opierając się na Piśmie Świętym i na ciągłym świadectwie Tradycji (podania ustne przekazywane z pokolenia na pokolenie) oraz na mocy nieomylnego Magisterium Kościoła, ogłosił jako objawienie Boże, że Najświętsza Maryja Panna była całkowicie wolna od grzechu pierworodnego, od pierwszej chwili Jej poczęcia, jak jest to zapisane w Bulli Ineffabilis Deus.

Deklaracja ta nabrała specjalnego splendoru, ponieważ była nie tylko na chwałę Matki Bożej i Kościoła świętego, była również triumfem nad liberalizmem i sceptycyzmem, które niszczyły Cywilizację Chrześcijańską, znieważając Zastępcę Chrystusa na Ziemi i prawa Stolicy Apostolskiej w połowie XIX wieku. Był to okres, kiedy różnymi częściami świata wstrząsały rewolucje antykatolickie rozpętywane przede wszystkim przez zwolenników racjonalizmu, naturalizmu i anarchizmu - wrogów Kościoła potępionych przez papieża w różnych dokumentach.
Entuzjazm związany z wydarzeniem był ogromny i miał szeroki oddźwięk wśród katolików na całej Ziemi, ponieważ niepowtarzalny przywilej Niepokalanego Poczęcia - w który niezliczeni święci, teologowie i wierni wierzyli zawsze od początków chrześcijaństwa przez wszystkie wieki - wreszcie został ogłoszony jako prawda Wiary.
Do tego błogosławionego dnia świat katolicki był już przygotowany. Sama Najświętsza Maryja Panna poczyniła takie przygotowanie: w roku 1830 poleciła świętej Katarzynie Labouré, aby rozpowszechniła Cudowny Medalik, zawierający wezwanie znane na całym świecie: O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy!.
Niezwykłe potwierdzenie dogmatu o Niepokalanej
Cztery lata po ogłoszeniu dogmatu o Niepokalanym Poczęciu, dnia 25 marca 1858 roku w Lourdes, Matka Boża potwierdza tę prawdę Wiary. Kiedy mała wizjonerka, święta Bernadetta Soubirous, zapytała Ją, kim jest, Matka Boża, rozłożyła ramiona - tak, jak na Cudownym Medaliku - a następnie złączyła ręce na wysokości serca i odpowiedziała: Ja jestem Niepokalane Poczęcie!

darmowy hosting obrazków
W nieszczęsnym XX wieku, w Fatimie, Najświętsza Maryja Panna dla ocalenia i nawrócenia ludzkości poleciła nabożeństwo do swojego Niepokalanego Serca. Jest oczywiste, że takie nawrócenie nie miało miejsca, dlatego na ludzkość spadają kary zapowiedziane przez Nią w 1917 roku. Ale Matka Boża obiecała również wówczas: W końcu moje Niepokalane Serce zatriumfuje!. Było to jeszcze jedno wielkie potwierdzenie dogmatu ogłoszonego przez błogosławionego papieża Piusa IX w XIX wieku.
Więcej o dogmacie Niepokalanego Poczęcia, patrz tutaj.
Niepokalana zapowiedzią zasług Boskiego Zbawiciela
Jeśli chodzi o Powszechne Zbawienie wszystkich ludzi, Kościół święty naucza, że Najświętsza Maryja Panna została uchroniona od grzechu pierworodnego jako zapowiedź przyszłych zasług Życia, Męki i Śmierci naszego Pana Jezusa Chrystusa. On Ją przed-zbawił od pierwszego momentu Jej istnienia i, dzięki owocom Zbawienia, została Ona stworzona w stanie pierwotnej niewinności.

darmowy hosting obrazków
Będąc poczętą bez grzechu pierworodnego, Matka Boża została również uchroniona przed jakąkolwiek żądzą (przed jakąkolwiek tendencją do czynienia zła), która jest konsekwencją skazy pozostawionej przez grzech pierworodny. Niemożliwe do uwierzenia jest, aby Bóg Ojciec Wszechmogący, mogąc stworzyć istotę doskonale świętą i w pełni niewinną, nie zrobił użytku ze swojej władzy na korzyść Matki swojego Boskiego Syna.
Słynny kaznodzieja, święty Bernardyn ze Sieny (1380-1444), podaje nam wymowny przykład: Żaden inny syn nie może wybrać swojej Matki. Ale gdyby któryś z nich miał taki wybór, który z nich, mogąc mieć za Matkę królową, chciałby niewolnicę? Lub, mogąc mieć Matkę szlachetną, chciałby nikczemną? Lub, mogąc mieć Matkę przyjaciółkę Boga, chciałby nieprzyjaciółkę? A więc Syn Boży, i tylko On jeden, może wybrać dla siebie matkę, która mu się spodoba. Oczywiście należy przyjąć za pewnik, że wybrał Matkę odpowiednią dla Boga. Najczystszemu Bogu należy się Matka wolna od jakiejkolwiek winy. Dlatego uczynił Ją Niepokalaną.
MAR/"Przymierze z Maryją" nr 19/2004
[Fot. Archiwum]
Uroczystość Niepokalanego Poczęcia jest świętem nakazanym i przypada na dzień 8 grudnia. Polacy na mocy dekretu Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów z 4 marca 2003 r. są zwolnieni z tego obowiązku, ponieważ nie jest to dzień ustawowo wolny od pracy. W krajach takich jak Austria, Hiszpania, Portugalia i Włochy dzień ten jest dniem wolnym od pracy. Na Placu Hiszpańskim w Rzymie Papież modli się tego dnia pod pomnikiem Niepokalanie Poczętej Maryi. Zgodnie z tradycją, figurę Maryi kwiatami dekoruje ambasada Hiszpanii.
Piękna staropolska pieśń Maryjna, patrz poniżej:

wtorek, 30 listopada 2010

Pamiętajmy o zmarłych Kolegach z FMW

Nie zapominajmy, o naszych zmarłych Przyjaciołach z Federacji Młodzieży Walczącej, utrzymujmy z nimi naszą wieź pokoleniową oraz środowiskową – także po ich śmierci! Z tej więzi jestem przekonany, narodzi się wiele łask zarówno dla nas – jak i dla nich!
Listopad to przecież taki szczególny miesiąc poświęcony w kościele duszom czyśćcowym, jednak bieżące nasze sprawy odrywają nas coraz częściej od spraw duchowych... I dlatego pewnie (bardzo to było przykre), tak niewielu z nas zjawiło się w podgórskim kościele 16 listopada br. w Krakowie na Mszy świętej za duszę śp. Roberta Bodnara m.in. dawnego działacza Federacji Młodzieży Walczącej.

darmowy hosting obrazków
O wiele więcej nas zjawia się na pogrzebach za naszych przyjaciół z FMW. Ukazują się wtedy okazjonalne teksty, organizowana jest pomoc dla rodzin zmarłych Kolegów. To wszystko bardzo szlachetne. Jednak postarajmy się również nie zapominać o „dusz świętych obcowaniu”, o łączności z naszymi Przyjaciółmi z FMW, także po tym, jak opuścili już nas w tym naszym życiu doczesnym.
Polecajmy ich Panu Jezusowi w naszej modlitwie, nie zapominajmy o nich w naszych intencjach mszalnych. Oni z pewnością się nam odwdzięczą, za tą naszą troskę, niewielką za nich ofiarę po stokroć. Sam doświadczyłem tego obcowania na sposób wymierny – już 17 listopada br. nad ranem, a więc w kilka godzin po uczestnictwie w Mszy za duszę śp. Roberta, kiedy to po przyjacielsku i bardzo szybko Robert pospieszył także i mi z pomocą (fakt, że sprawa błaha – a jednak), chociaż go wprost o to nie prosiłem.
Nie zapominajmy, że nasze federacyjne środowisko tworzą Ci pozostający wciąż tutaj na ziemi, ale także coraz większe grono tych - którzy odchodzą i czekają na nas w wieczności. Zazwyczaj to oczekiwanie połączone jest z mękami, jakich dusza doznaje w czyśćcu, tym bardziej dotkliwe są to męki, kiedy dusza jest pozbawiona wsparcia z naszej strony, kiedy podlega zapomnieniu. Tymczasem tak niewiele trzeba, – aby móc im ulżyć: modlitwa, Msza święta, post lub ofiara podjęta w ich intencjach – zdziałać potrafi cuda.
Nie zapominajmy, zatem o naszych zmarłych Przyjaciołach z Federacji Młodzieży Walczącej, utrzymujmy z nimi naszą wieź pokoleniową oraz środowiskową – także po ich śmierci!!! Z tej więzi jestem przekonany, narodzi się wiele łask zarówno dla nas – jak i dla nich!!!
Pragnę poinformować, że w duchu tej łączności, (o której powyżej) zostanie odprawiona Msza święta, którą za duszę naszych Przyjaciół z FMW: śp. Adama Dydzińskiego, śp. Tadeusza Dufeka, śp. Roberta Bodnara, śp. Wiesława Gęsickiego, śp. Dariusza Stolarskiego i innych, odprawi ks. Jarosław Wąsowicz (SDB).
Czas: Piątek 3 grudnia 2010 godz. 8.00
Miejsce: Kaplica zakonna Inspektoratu Salezjańskiego w Pile, ul. Św. Jana Bosko 1
To zrozumiałe, że nie każdy z nas będzie mógł przybyć na tą Mszę Świętą do Piły, ale postarajmy się, chociaż połączyć w tym dniu na modlitwie w intencji naszych Przyjaciół z FMW, lub uczestniczyć w ich intencji w innej Mszy Świętej. W każdym razie podejmujmy podobne inicjatywy i informujmy się o nich nawzajem!
Mariusz A. Roman
[Fot. Wikipedia]

poniedziałek, 29 listopada 2010

Wokół Powstania Listopadowego

Mianem Nocy Listopadowej określana jest noc z 29 na 30 listopada 1830 roku, kiedy wybuchło Powstanie Listopadowe. Mija 180 rocznica wybuchu najpoważniejszego z naszych zrywów narodowościowych. Podczas którego w lipcu 1831 wybitny rosyjski poeta - Aleksander Puszkin w wierszu zatytułowanym „Pieried grobnicieju swiatoj” wzywał ducha gen. Kutuzowa na pomoc w ratowaniu Cesarstwa Rosyjskiego.

darmowy hosting obrazków
Wokół Powstania Listopadowego narosło z biegiem lat wiele mitów. A dziś funkcjonują one w świadomości społecznej jako niepodważalne dogmaty i sprawiają, że tak wielu stawia to powstanie w jednym szeregu z insurekcją kościuszkowską, krakowską czy styczniową.
Powstańcze mity
Historiografia ostatniego półwiecza obaliła większość z tych mitów, wykazując choćby to, że w roku 1831 – inaczej, niż np. w 1846, 1863 czy 1981 – zrzucenie obcej dominacji, naprawdę leżało w zasięgu naszych możliwości. I tak, choćby Jerzy Łojek rozprawił się z mitem o ogromnej rzekomo przewadze wojskowej Rosji nad Królestwem Polskim.
W latach trzydziestych XIX stulecia – na długo przed wprowadzeniem powszechnej mobilizacji, transportu kolejowego i sprawnego systemu aprowizacji – silniejszy był, bowiem nie ten, kto dysponował większym potencjałem, lecz ten, kto był w stanie szybciej uruchomić go w odpowiednim miejscu i czasie. Tu przewaga leżała bezdyskusyjnie po stronie Polaków, nie inaczej było pod względem wyszkolenia żołnierzy, nowoczesności uzbrojenia i wreszcie – zasobów finansowych. Armia rosyjska pozostawała daleko w tyle: o skali jej technicznego zacofania niech świadczy fakt, że – jak zauważył Stefan Przewalski – race, których użyli w bitwie pod Grochowem polscy rakietnicy piesi, były bronią w ogóle Rosjanom nieznaną!

darmowy hosting obrazków
Więcej na ten temat, w tekście Romana Czubińskiego, pt. Powstanie inne niż wszystkie, patrz tutaj.
Wieje grozą z ust Puszkina
Do spraw najbardziej przez historiografię polską przemilczanych należy postawa ideowa i programowa twórczość poetycka Aleksandra Puszkina tworzona w dobie Powstania Listopadowego. Akcentując tradycyjnie przyjaźń dwóch wielkich poetów – Mickiewicza i Puszkina, podkreślając ich więzy ideowe, pomija się zazwyczaj zasadniczy zwrot ideowy Puszkina z roku 1831, nie prezentuje się jego antypolskich wystąpień i poparcia dla programu cara Mikołaja I, kiedy to domagał się jak najszybszego stłumienia powstania listopadowego przez armię rosyjską. W tym samym czasie, w liście do Jelizaviety Chitrovo pisał: "Wieść o powstaniu w Polsce prawdziwie mnie wzburzyła! Nasi starzy wrogowie zostaną, więc wytępieni. (...) Wojna, która ma się zacząć, będzie wojną na eksterminację, albo przynajmniej trzeba, żeby taką była”.

darmowy hosting obrazków
Zwraca uwagę na ten fragment twórczości Puszkina Jerzy Łojek w swoich rozważaniach pt. Szanse Powstania Listopadowego, gdzie czytamy m.in.:

„W lipcu 1831 roku sytuacja na froncie polskim wydawała się z petersburskiej perspektywy jak najgorsza. Bitwa ostrołęcka była druzgocącą klęską armii polskiej, ale zdawano sobie sprawę z jej skutków jedynie w Warszawie. Dowództwo rosyjskie było pod wrażeniem strat własnych; do stolicy dochodziły wieści o rozwoju powstania na Litwie; zdawało się, że końca wojny nie widać, że siły polskie są niespożyte, że lada tydzień załamią się ostatecznie działania wojsk rosyjskich w Polsce, a wtedy u wrót cesarstwa zjawi się nieprzyjaciel równie groźny jak w roku 1812. Pod wrażeniem tych nastrojów Puszkin pisze w lipcu wiersz zatytułowany Pieried grobnicieju swiatoj”, zwraca się ku cieniom zmarłego bohatera wojny 1812 roku - Kutuzowa, wzywa wielkiego wodza, by wskazał swego następcę: „W twym grobie entuzjazm żyje! Słyszymy tu rosyjski głos, opowiada nam o tej godzinie, gdy wiary narodowej głos wezwanie słał ku twej siwiźnie: idź, ratuj! Wstałeś i uratowałeś. Wysłuchajże i naszego wiernego głosu: wstań, ratuj cesarza, ratuj nas, starcze groźny! Na chwile ukaż się w drzwiach grobowca, ukaż się nam i natchnij entuzjazmem i chęcią do boju pułki, przez Ciebie opuszczone! Ukaz się i ręką wskaż nam w wodzów tłumie, kto Twój następca, kto wybraniec!”
14 sierpnia 1831 roku Puszkin napisał swój następny wiersz, związany z polskim powstaniem, słynną odpowiedź Oszczercom Rosji, patrz tutaj.
Puszkin, pełen gniewu, żądał w nim od Europy Zachodniej przychylnej powstaniu, by przestała się mieszać do konfliktu między Polską a Rosją. Pisał m.in.: konflikt to odwieczny, krzywdy zadawnione ciążą na nim, z jednej strony polskie najazdy na Moskwę w XVII wieku, z drugiej szturm Pragi w 1794 roku. Oburzał się na niewdzięczność Europy, która zapomniała już o orężnym czynie Rosji w latach 1812 – 1814, o wyzwoleniu wielu krajów spod dominacji Napoleona. Twórczość ta wywołały liczne sprzeciwy, między innymi polemizował z ich wymową Adam Mickiewicz w swym wierszu Do przyjaciół Moskali, patrz tutaj.
Z drugiej jednak strony wiersze Puszkina były syntezą wielkiego niepokoju społeczeństwa rosyjskiego w roku 1831. Są poniekąd dowodem, jak wielkie były szanse powstania w przekonaniu rosyjskiej opinii publicznej, jak poważnie oceniano niebezpieczeństwo grożące państwu rosyjskiemu.
Konkluzja i przestroga
Przyczyną powstania były represje i łamanie przez zaborcę konstytucji z 1815 roku. Wybuch akcji zbrojnej został przyśpieszony, zatem nie wystarczająco przygotowany. To przyśpieszenie nastąpiło, gdyż car planował użycie armii Królestwa Polskiego przeciw rewolucjonistom we Francji i Belgii.

darmowy hosting obrazków
Mimo, że do powstania doprowadziła jedynie garstka podchorążych, wsparta masami plebejskimi Warszawy, które zdobyły Arsenał, to realność odniesienia sukcesu była bardzo prawdopodobna. Zabrakło jedynie, wydawać by się mogło rzeczy najprostszej, ale jakże ważnej – zdecydowanego na wszystko kierownictwa narodowych dążeń. Podczas tamtych - 11 miesięcy walki o niepodległy byt, prawie wszyscy członkowie władz narodowych i wojskowych byli przerażeni i wstrząśnięci, byli zdecydowani powstanie za wszelką cenę stłumić i oddać się pod opiekę cara.
To właśnie wtedy, naród nasz nie po raz pierwszy i nie ostatni popełnił błąd oddając władzę w ręce osobistości, które były gotowe do pójścia na każdy kompromis, dogadania się za wszelką cenę. Natomiast wyrachowany przeciwnik skutecznie ich brał na ten lep, łudząc obietnicami. Gdy tylko jednak się wzmacniał to dawał w łeb(!), nie oglądając się na nic.
Pozostaje nam jedynie wciąż wierzyć, iż Opatrzność da kiedykolwiek jeszcze Polsce przywódcę godnego na miarę potrzeb, także w dzisiejszych czasach, takiego, który w interesie narodowej sprawy, nie ugnie się przed żadną przeciwnością. Jeżeli jednak to nie nastąpi, to sytuacje podobne do tej z okresu Powstania Listopadowego, wciąż będą się powtarzać.
Polecam również retrospekcję filmową, pt. Powstanie Straconych Szans, patrz poniżej:
Kolejna retrospekcja filmowa, pt. Powstanie Listopadowe, patrz poniżej:
Mariusz A. Roman
[Fot. Wikipedia]

sobota, 27 listopada 2010

Nowy portal: 10 MILIONÓW.pl

Warto odnotować ciekawą inicjatywę – tak bardzo pokrewną z Memento.org.pl, powołania w Internecie portalu społecznościowego: 10milionow.pl – Portal Ludzi Solidarnych. Głównym celem portalu jest stworzenie płaszczyzny dla integracji, wymiany poglądów, nawiązywania relacji i przekazywanie informacji między środowiskami opozycji antykomunistycznej i ruchów demokratycznych z czasów PRL.

darmowy hosting obrazków
Portal Ludzi Solidarnych będzie miał m.in. za zadanie promocję dokonań „pokolenia Solidarności” w przestrzeni publicznej i medialnej oraz wśród młodzieży szkolnej i akademickiej.
„Chcemy zebrać wspomnienia i materiały opisujące trudne drogi do wolności, którą się możemy dzisiaj cieszyć. Nazwą nawiązujemy do 10 milionów Polaków, którzy w latach 80-tych tworzyli Solidarność. Chcemy tym samym podkreślić jak ważne dla odzyskania naszej wolności była indywidualna i osobista walka, którą podjęło tak wielu Polaków” – piszą członkowie zespołu redakcyjnego.
Autorzy portalu stawiają sobie za zadanie, aby przekazywać młodemu pokoleniu: wspomnienia tych nawet pozornie najmniejszych wydarzeń, o których dziś się nie pamięta, a które tak bardzo przyczyniły się do odzyskania wolności. Zamierzają promować ciekawe oraz ważne aktualne wydarzeniach i inicjatywy. Prowadzić akcje edukacyjne propagujące postawy obywatelskie i patriotyczne.
Portal umożliwia zakładanie profili osobistych, budowanie grup, swobodną wymianę informacji oraz integracje już istniejących środowisk. Portal ma charakter społecznościowy – tworzony jest zatem przez samych użytkowników, którzy publikują swoje wspomnienia, piszą artykuły, dodają multimedia i zamieszczają komentarze.
Wysoki poziom merytoryczny ma gwarantować współpraca z innymi inicjatywami m.in. z redakcją „Encyklopedii Solidarności” oraz „Tygodnikiem Solidarność”. Autorzy portalu zamierzają uczestniczyć w budowie wirtualnego muzeum Solidarności tworzonego przez użytkowników (m.in.: zbierać fotografie, teksty, pamiątki i wspomnienia użytkowników). Za cel postawili sobie także wysoką jakość estetyczną i dużą funkcjonalność. Ma to umożliwić korzystanie z portalu także ludziom słabo obeznanym z komputerem.
Warto odnotować, że Portal Ludzi Solidarnych, patrz tutaj nie jest jedyną tego typu inicjatywą. Od trzech lat działa powstały z inicjatywy osób związanych obecnie ze SKOK Stefczyka, bardzo pokrewny portal: Memento.org.pl, patrz tutaj.
Polecam również krótki film poświęcony idei powołania portalu 10milionów.pl, patrz poniżej:

Mariusz A. Roman
[Fot. 10milionów.pl]

sobota, 20 listopada 2010

O Formozie w Warszawie

Wystawa „Zanim uderzył GROM” otwarta w Muzeum Wojska Polskiego ukazuje 90-lat historii polskich jednostek specjalnych. Poczesne miejsce w 90-letniej historii polskich komandosów zajmują marynarze z Formozy, jednostki powstałej w 1974 roku, obecnie podlegającej dowódcy wojsk specjalnych. W uroczystości otwarcia wystawy 17 listopada w Warszawie jednym z honorowych gości był komandor rezerwy Józef Rembisz, twórca i pierwszy dowódca Formozy, oraz obecny dowódca Morskiej Jednostki Działań Specjalnych Formoza, kmdr por. Dariusz Wichniarek.

darmowy hosting obrazków
Ekspozycja przedstawia historię polskich jednostek specjalnych począwszy od 1918 roku. Przypomina walki o Lwów i wojnę 1920 roku, czy działania spadochroniarzy w 20-leciu międzywojennym; prezentuje jednostki specjalne na Zachodzie i na Wschodzie, oddziały dywersyjne AK, działania specjalne partyzantki, a także historię jednostek specjalnych po 1945 roku. W części poświęconej ostatniemu 20-leciu są m.in. eksponaty z działań GROM-u, oczywiście jednostki specjalnej Marynarki Wojennej Formoza a także 1. Pułku Specjalnego Komandosów z Lublińca.
Przez rok w muzeum można oglądać zdjęcia, dokumenty, mundury bojowe w różnych kamuflażach, kombinezony i podwodne szkicowniki płetwonurków, odznaki pododdziałów, sprzęt radiowy, broń palną, noże i wyposażenie indywidualne. Wiele z tych elementów koniecznych do wykonania zadania i walki operatorzy, w tym także nurkowie bojowi Formozy, wykonywali własnoręcznie.
Więcej o wystawie w Muzeum Wojska Polskiego, patrz tutaj.
Polecam również krótki film, poświęcony Formozie, patrz poniżej:
MAR/BP Marynarki RP
[Fot. Marynarka Wojenna RP]

czwartek, 11 listopada 2010

O Polskę niepodległą!

Dziewięćdziesiąta druga rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę skłania do refleksji. Zwłaszcza, że wielu w tym media, stara się porównać dwudziestolecie międzywojnia do dwudziestolecia, z jakim mamy do czynienia w Polsce po 1989. Tymczasem, podstawowa różnica miedzy II a III Rzeczpospolitą, wynika z poczucia dumy wolnego narodu, dążącego do upodmiotowienia swojej pozycji na arenie międzynarodowej. Takiego mocarstwowego myślenia, tak bardzo brakuje nam dzisiaj, kiedy zmuszeni jesteśmy szukać miejsca dla siebie tam, gdzie wskazują je nam silniejsi.

darmowy hosting obrazków
Przypomnijmy zatem, w II Rzeczpospolitej byli różni politycy, zdarzały się też skandale, a nawet korupcja. Dominującym był jednak wzór poświęcenia dla Ojczyzny i wierności imponderabiliom, który emanował z takich postaci, jak m.in.: Józef Piłsudski, Ignacy Paderewski, Roman Dmowski, Władysław Grabski czy Eugeniusz Kwiatkowski. Można się było nie zgadzać z takim czy innym rozumieniem interesu państwa, ale nie można im było zarzucić prywaty.
Niepodległa
Marszałek Piłsudski uważał, że nieważne, z kim się mówi, ważne, by w rozmowach z przedstawicielami innych państw występować jak równy z równym, bo tylko w ten sposób można bronić polskiego interesu narodowego. To poczucie dumy i wartości w II Rzeczpospolitej było głęboko wpojone, stąd brały się wzorce wychowawcze, przekładane na system edukacji, jakże różnej od tej obecnej. Nie sposób pominąć także sukcesów gospodarczych: silna i stabilna waluta, nowoczesna myśl naukowa i techniczna, rozwój własnego przemysłu, powstał m.in. Centralny Okręg Przemysłowy, magistrala węglowa uniezależniająca nas od Niemiec oraz port w Gdyni. A co zbudowaliśmy o własnych siłach przez ostatnie 20 lat?
II Rzeczpospolita powstała w skrajnie gorszych warunkach niż III RP, jej granice Polacy zmuszeni byli wywalczyć sobie sami. Warto sobie uświadomić, że ziemie polskie gospodarczo były bardziej zniszczone po I niż po II wojnie światowej. Wreszcie, musiano te ziemie gospodarczo, infrastrukturalnie i administracyjnie zjednoczyć po trzech systemach zaborczych. Jednak dochód narodowy na głowę był w latach trzydziestych wyższy niż w Hiszpanii, Portugalii czy krajach bałtyckich. To, że dzisiaj nikt – przynajmniej oficjalnie i przynajmniej na razie nie kwestionuje prawa Polaków do własnego państwa, że nie jest to państwo małe, ale średniej wielkości kraj w Europie, jest największym i trwałym osiągnięciem tamtego pokolenia.
Post-PRL
Tymczasem narodziny III Rzeczpospolitej były jedynie, nieudolną próbą reformowania Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, w wyniku koncesjonowanych, zupełnie niedemokratycznych wyborów. Powstały w ten sposób twór państwowy nie miał nic wspólnego z ideałami niepodległościowymi kilku pokoleń Polaków pragnących przywrócenia II RP. Umożliwił za to uwłaszczenie nomenklatury komunistycznej, przywrócił również realny wpływ na władzę: agentom i postkomunistom przefarbowanym w socjaldemokrację.

darmowy hosting obrazków
Czy Polska wybiła się na niepodległość po czerwcowych wyborach 1989 roku? Czy państwo działające w oparciu o konstytuantę pisaną pod dyktando okupanta, w którym 60 proc. miejsc w Sejmie było z nadania komuny - a nie z wyboru, w którym prezydentem zostaje agent sowiecki - odpowiedzialny za śmierć wielu milionów swoich rodaków, mogło być niepodległe? Czy premier rządu pozwalający na niszczenie teczek z archiwów Sb-eckich, który wysyłał brygady antyterrorystyczne przeciwko patriotycznej młodzieży w obronie PZPR, był premierem niepodległego państwa? Wreszcie czy w normalnym, wolnym kraju pozwala się na rozkradanie majątku wypracowywanego przez pokolenia?
Odpowiedź jest oczywista – Polska w 1989 roku była mniej niepodległa od Królestwa Kongresowego (1815-1830). W tamtej Polsce, poza stwarzaniem pozorów, władza utożsamiana z premierem Mazowieckim, a potem także z prezydentem Wałęsą, miała mentalność lokaja, na dowód wystarczy sobie przypomnieć, choćby czas kryzysu związany z puczem Janajewa, kiedy to słano wiernopoddańcze depesze z Warszawy do Moskwy. Tymczasem, rozpadał się Związek Radziecki, kraje bałtyckie z marszu przywracały swój przedwojenny ustrój, Niemcy się jednoczyły, Czechy przeprowadziły uwłaszczenie. Polska pozostawała w tyle.
Wybijanie się na niepodległość
Przypomnijmy, Polska na niepodległość zaczęła się wybijać dopiero w wyniku przeprowadzenia pierwszych wolnych wyborów parlamentarnych, w wyniku których, w pełni demokratycznie wyłoniony Sejm - powołał rząd Jana Olszewskiego. To właśnie ten rząd podjął wtedy, próbę zbudowania pierwszego po 1939., w pełni suwerennego, sprawiedliwego i sprawnego państwa. To właśnie rząd Jana Olszewskiego w wymiarze politycznym - próbował przeprowadzić dekomunizację, lustrację oraz oczyszczenie struktur państwa z aparatu bezpieczeństwa. W wymiarze gospodarczym starał się przeprowadzić reprywatyzację, wdrożyć w życie idee powszechnego uwłaszczenia. Niestety, rząd ten napotkał zmasowany opór wszystkich tych, którzy byli wierni ustaleniom z Magdalenki. Przypomnijmy, dokonano wtedy swoistego zamachu stanu, a już wkrótce postkomuniści (nie licząc krótkiej przerwy na rządy AWS-UW), przywrócili w Polsce swoje niepodzielne wpływy.

Była jeszcze tylko jedna, niestety nieudana próba wyrwania naszego kraju z tego letargu… Polskie społeczeństwo, zszokowane, oburzone aferami, w tym najgłośniejszą z nich – aferą Rywina, przejrzało na oczy i podjęło decyzję o przeprowadzeniu radykalnych zmian. Większość głosów podczas wyborów w 2005 roku padło na PO i PiS, które w ten czy inny sposób kwestionowały istniejący porządek. Niestety, wkrótce znowu górę wzięła małostkowość naszych dzisiejszych polityków, niezdolnych do stworzenia trwałej i większościowej koalicji, mogącej dokonać zmian w konstytucji, by radykalnie przemodelować nasz ustrój i kraj.
Polecam również krótką retrospekcję filmową poświęconą odzyskaniu niepodległości, patrz poniżej:
Święto Niepodległości Polski-Wiązanka Pieśni Patriotycznych
Mariusz A. Roman
[Fot. Wikipedia]

wtorek, 9 listopada 2010

Cień Katynia w Tczewie

Zespół Szkół im. ks. Pasierba w Tczewie zaprasza nauczycieli historii szkół ponadgimnazjalnych i gimnazjalnych powiatu tczewskiego, oraz młodzież klas maturalnych tych szkół, na konferencję popularnonaukową pt. „W cieniu Katynia”. Wspomnień o ostatnim świadku zbrodni katyńskiej będzie można wysłuchać w środę, 10 listopada 2010 r.
Spotkanie poświęcone będzie pracy naukowej i osobistym przeżyciom prof. Stanisława Swianiewicza – ekonomisty, prawnika i pisarza – który cudem ocalały spod ręki kata, jako pierwszy złożył zeznania dotyczące zbrodniczych praktyk stosowanych w ZSRR. Jego świadectwo zostało zawarte w książce: „Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów”, będącej swoistym aktem oskarżenia wobec oprawców z NKWD.
Bohaterką konferencyjnych prelekcji będzie również żona profesora Swianiewicza – Olimpia. Wykład poświęcony jej pracy pedagogicznej w tczewskich szkołach wygłosi prof. Kazimierz Denek.

darmowy hosting obrazków
Podczas konferencji odbędzie się również promocja książki St. Swianiewicz „W cieniu Katynia”, patrz fragment książki z przedmową A. Przewoźnika i prof. M. Swianiewicz-Nagięć. Gośćmi spotkania będą między innymi dzieci pp. Swianiewicz.
Program konferencji:
Miejsce: Zespół Szkół Ekonomicznych im. ks. Janusza St. Pasierba, Tczew, ul. Gdańska 17;
Czas: środa, 10 listopada, godz. 12.00.
- Słowo wstępne - dyr. Jerzy Cisewski;
- Prezentacja postaci Olimpii i Stanisława Swianiewiczów – Maria Bilińska, Hanna Niemczyk;
- Losy rodziny Swianiewiczów w czasie wojny i okresie stalinowskim” – prof. dr hab. Maria Swianiewicz-Nagięć;
- „Prof. Stanisław Swianiewicz a sprawa katyńska” – Bernadetta Swianiewicz-Szeglowska;
- „Olimpia Swianiewicz – pedagog wielkiego umysłu i serca” – prof. dr hab. Kazimierz Denek;
- Promocja książki Stanisława Swianiewicza „W cieniu Katynia”;
- Wystąpienia gości.
MAR/wrotapomorza.pl
Na zdjęciu: Olimpia Swianiewicz z rodziną
[Fot. Archiwum]

poniedziałek, 1 listopada 2010

Za polski Lwów

Przez stulecia tworzyła się wielkość i wspaniałość Lwowa, legendarnej strażnicy kresów Rzeczpospolitej, miasta mającego wpisaną w swój herb dewizę „Semper fidelis” - Zawsze Wiernego, bo gotowego w najtrudniejszych chwilach, do wiernej służby w narodowej sprawie. Przed 92 laty, dokładnie w jesienny i dżdżysty poranek 1 listopada 1918 roku, za broń w obronie polskości miasta chwycili jego najmłodsi mieszkańcy – Lwowskie Orlęta.

darmowy hosting obrazków
Tego dnia, po podstępnym i niespodziewanym opanowaniu miasta przez Ukraińców rozpoczął się samotny bój miasta, próba tak bardzo podobna do tej z sierpnia i września 1944, jakiej ćwierć wieku później poddana została Warszawa. Przeciwko doskonale wyekwipowanym żołnierzom, z demobilizującej się armii austro - węgierskiej, zorganizowanych i dowodzonych przez zawodowych oficerów, wystąpiły nieliczne i ad hoc zorganizowane oddziały polskie, masowo wsparte przez mieszkańców, a głównie przez młodzież, w tym także dzieci.
Obrońcy Lwowa nie mogli liczyć na szybką pomoc z innych części kraju, bo Polska dopiero, co zaczynała się wybijać na niepodległość. Musieli, więc sami się zorganizować. Jednak nikt nie miał wątpliwości: trzeba odzyskać Lwów dla Polski! To nic, że mieszkańcy mieli niewiele broni, a jeszcze mniej doświadczenia, jak się z nią obchodzić. Najważniejsze, że były gorące serca pałające miłością do Ojczyzny. Ponieważ dorośli przebywali na innych frontach - wciąż trwała pierwsza wojna światowa - w zaszczytnym obowiązku walki o wolność i niepodległość postanowili zastąpić ich najmłodsi mieszkańcy Lwowa.

darmowy hosting obrazków
Uczniowie i studenci tłumnie pospieszyli w szeregi obrońców. Poszli uczniowie w mundurkach szkolnych, studenci, ale także słynne lwowskie batiary - dzieci ulicy od najmłodszych lat zarabiające na chleb. Wesołe to, płatające psikusy i zawsze radosne towarzystwo. Wszędzie ich było pełno. Po kryjomu wymykali się z domów, nie pytając rodziców o zgodę. Jeszcze niedawno sami bawili się ołowianymi żołnierzykami, z wypiekami na twarzy czytali o polskich bohaterach - rycerzach, hetmanach, wodzach. A teraz sami stanęli w obronie ukochanego miasta.
W toku walk o budynki: poczty głównej, dworca kolejowego, szkoły im. Sienkiewicza, rodziła się legenda bohaterskich dzieci Lwowa – Orląt. Do walki stawały całe ulice, szkolne klasy, podwórka. Najmłodszy obrońca Lwowa miał 9 lat, siedmiu - po 10, trzydziestu trzech - po 12, siedemdziesięciu czterech - po 13, stu dwudziestu siedmiu - po 14, sześciuset czterdziestu jeden - po 15-16, i pięćset trzydziestu sześciu - po 17 lat. Jurek Bitschan - 14 lat. Symbol wszystkich Orląt - i tych znanych z nazwiska, i tych bezimiennych. Wychodząc z domu, napisał: "Kochany Tatusiu, idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chcę okazać, że znajdę na tyle siły, by móc służyć i wytrzymać. Obowiązkiem moim jest iść, gdy mam dość sił, a wojska brakuje ciągle do oswobodzenia Lwowa. Z nauk zrobiłem już tyle, ile trzeba było. Jerzy".

darmowy hosting obrazków
Walczył w pierwszym szeregu. Został trafiony dwiema kulami na cmentarzu Łyczakowskim, tuż przed nadejściem odsieczy dla Lwowa. W tym samym czasie mama Jurka walczyła na innym odcinku jako komendantka Ochotniczej Legii Kobiet. Tadzio Jabłoński - 14 lat. On też uciekł z domu, by dołączyć do obrońców Lwowa. Bił się jak bohater. Szedł zawsze w pierwszym szeregu, nawet bez rozkazu, gdyż jak mówił kolegom, "chciałby być jak najbliżej mamy", która została w części miasta zajętej przez Ukraińców. Już nigdy jej nie zobaczył na ziemi. Zginął od kuli 18 listopada. Antoś Petrykiewicz - 13 lat. Był uczniem drugiej klasy gimnazjum. Walczył na Górze Stracenia - na placówce szczególnie mocno atakowanej przez wroga. A potem poszedł ze swoim dowódcą bronić Persenkówki. Tam został ciężko ranny. Zmarł po trzech tygodniach cierpień w szpitalu.
Obok chłopców - dziewczęta. Helenka Grabska - uczennica, poległa razem ze swoim bratem Jankiem. Janeczka Prus-Niewiadomska zginęła, ratując rannego żołnierza.
Orlęta nie tylko walczyły ramię w ramię z dorosłymi. Byli także doskonali łącznikami - przenosili meldunki i rozkazy, sprawdzali pozycje wroga. Dzięki ich odwadze, męstwu i poświęceniu odzyskano najpierw część miasta, a 23 listopada, po nadejściu odsieczy, cały Lwów. W nich też legenda Wiernego Miasta znalazła swoje nowe wcielenie.
Lwów jako jedyne miasto w Polsce został udekorowany 11 listopada 1920 roku przez Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego orderem Virtuti Militari - za niespotykane męstwo i dzielność. Małym bohaterom z Kleparowa, Łyczakowa, Zamarstynowa i innych dzielnic wdzięczny naród wzniósł mauzoleum, na miarę ich czynu. Przepiękny cmentarz, z rzędami jednakowych mogił, z kolumnadą, przez którą biegnie napis: "Polegli, abyśmy żyli wolni". Bezimienne Lwowskie Orlę spoczywa natomiast w Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, wzniesionym w hołdzie wszystkim obrońcom Ojczyzny.
Polecam również krótki film pt. „Lwów nie zapomnę”, patrz poniżej:
Mariusz A. Roman
[Fot. Archiwum]

piątek, 29 października 2010

O Konspiracyjnym Wojsku Polskim

Miejski Teatr Źródło oraz Miejski Dom Kultury w Radomsku zapraszają na dramat w 7 aktach "Do winy się nie poczuwam…" o Konspiracyjnym Wojsku Polskim – od momentu zawiązania po proces dowództwa KWP w Łodzi. Reżyseria według autorskiego scenariusza - Danuta Zawadzka.
30 października br. o godz. 18:00 w sali widowiskowej Miejskiego Domu Kultury w Radomsku (ul. Brzeźnicka 5) odbędzie się premiera dramatu w 7 aktach o Konspiracyjnym Wojsku Polskim – od momentu zawiązania po proces dowództwa KWP w Łodzi. Spektakl pt. „Do winy się nie przyznam...” według własnego scenariusza wyreżyserowała Danuta Zawadzka. Przedsięwzięcie przygotowały Miejski Teatr Źródło oraz Miejski Dom Kultury w Radomsku przy wsparciu Miasta Radomsko. W opracowaniu scenariusza oparto się m.in. na materiałach z Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej z Łodzi.
Więcej o Konspiracyjnym Wojsku Polskim, patrz tutaj.

darmowy hosting obrazków
Spektakl o KWP będzie można obejrzeć w tym samym miejscu również 11 listopada br. o godz. 18:00. Wstęp na obydwa przedstawienia wolny.
Konspiracyjne Wojsko Polskie, patrz poniżej:
Polecam również film o dowódcy KWP pt. „Czy warto było tak żyć?”, patrz poniżej:








MAR
[Fot. Archiwum]

wtorek, 26 października 2010

Ostatni Żołnierz Niepodległej

Przed 47 laty, 21 października 1963 roku w obławie funkcjonariuszy SB i ZOMO na Lubelszczyźnie zginął Józef Franczak "Lalek", ostatni żołnierz antykomunistycznego podziemia. Został wydany w ręce bezpieki przez krewnego zwerbowanego do współpracy z SB. Z bronią w ręku ukrywał się dokładnie 24 lata. Miał wtedy 45 lat.
Józef Franczak, (pseud. „Lalek”, „Laluś”) urodził się 17 marca 1918 r. w Kozicach Górnych. Ukończył Szkołę Podoficerską Żandarmerii w Grudziądzu. Był żołnierzem kampanii wrześniowej. Po 17 września 1939 r. dostał się do niewoli sowieckiej, z której uciekł. Już w 1940 r. wstąpił do ZWZ, a następnie do AK. Działał w podziemiu do 1944 roku. W 1944 r. jako oficer, został przymusowo wcielony do 2. Armii Wojska Polskiego. W styczniu 1945 r., będąc świadkiem wydawania wyroków śmierci na AK-owców, zdecydował się na dezercję.
Odtąd przez następne 18 lat ukrywał się przed władzą ludową. Swoją działalność w podziemiu antykomunistycznym i niepodległościowym rozpoczął w Zgrupowaniu mjr Hieronima Dekutowskiego „Zapory”. W 1947 r. związał się z oddziałem kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka”. Po śmierci „Uskoka” ukrywał się, samotnie wykonując kilka akcji w Lublinie i okolicach. Nie skorzystał z amnestii ogłoszonej w 1956 r. Przetrwał w konspiracji antykomunistycznej 18 lat.

darmowy hosting obrazków
"Lalek" nie budował świetnie zamaskowanych bunkrów, aby przebywać w nich przez wiele miesięcy. Był w ciągłym ruchu, często zmieniając kwatery. Jak szacowali funkcjonariusze UB/SB, jego siatka współpracowników liczyła około dwustu osób, co jest liczbą imponującą, tym bardziej że za udzielanie pomocy tak "niebezpiecznemu bandycie" groził kilkuletni wyrok więzienia.
Jego miejsce pobytu zostało ustalone przez organy bezpieczeństwa w wyniku donosu agenta SB Stanisława Mazura TW ps. "Michał" dopiero w październiku 1963 r. Zginął podczas obławy we wsi Majdan Kozic Górnych, patrz tutaj.
darmowy hosting obrazków
W prosektorium Zakładu Medycyny Sądowej w Lublinie przeprowadzono sekcję zwłok „Lalka” i pozbawiono je głowy, a następnie złożono w bezimiennym grobie na cmentarzu komunalnym przy ul. Unickiej w Lublinie. Dzięki pomocy pracownika cmentarza rodzinie udało się jednak ustalić miejsce pochówku. Dopiero w 1983 roku siostry "Lalusia" przeniosły prochy ciała [pozbawionego przez komunistów głowy] do rodzinnego grobowca, na cmentarzu parafialnym w Piaskach.
Więcej na temat życia i walki sierż. Józefa Franczaka "Lalka", patrz tutaj.
darmowy hosting obrazków
17 marca 2008 r. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński nadał pośmiertnie ostatniemu żołnierzowi wyklętemu - Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Józef Franczak został odznaczony za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej w 90. rocznicę swoich urodzin. Odznaczenie odebrał 19 października 2008 w Lublinie - syn Marek Franczak.
Polecam również krótkie filmy:
„Żołnierzom Wykletym”
„Ostatni partyzant 1963”
Mariusz A. Roman
[Fot. Archiwum]